Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#mc donald

Taka tam historyjka..
moonelq • 2015-02-17, 21:01
Wczoraj był dziwny dzień, po pożarze mostu Łazienkowskiego w weekend Warszawa po prostu stanęła. Pech chciał, że wracając z pracy stanąłem w korku, no cóż bywa, nie jestem w tym osamotniony. Jako że w sobotę były walentynki, człowiek nie robił zakupów na weekend, a bo to zje się w restauracji coś w sobotę, w niedzielę człowiek zamówi jakiś szajs, bo to się nie będzie chciało dupska ruszyć do sklepu.. Z racji pustej lodówki i dość dziwnej pory przewidywanego powrotu do mieszkania postanowiłem kupić jakieś żarcie w maku, a bo to wygodnie, szybko i ogólnie. Lenistwo wygrało z zdrowym rozsądkiem (a jak!). Po udanym zakupie udałem się prosto do mieszkania, akurat kilometr niecały samochodem więc chwila tylko. Wrócił człowiek, zjadł, wziął prysznic i takie tam. Przechodzimy do sedna sprawy. Wszystko zaczęło się dość niewinnie, a to trochę brzuch zabolał a to się odbiło porządnie, gorąca herbatka przyszła mi z pomocą. No nic, przeszło, jest spoko. Około 2 w nocy budzi mnie potworny ból brzucha, skręca normalnie, człowiek ledwie się ruszyć może, a każdy ruch wywołuje pierdy, nie jakieś tam potężne, dźwięczne czy coś, zwykłe takie upuszczanie gazu. O ile pierwszy pierd nie przyniósł ulgi o tyle seria następująca po nim wyzwoliła mnie od bólu. Jednak takie podkołderniki były dość paskudne, j🤬y niemiłosiernie. Tego nie szło wytrzymać, w oczach łzy stanęły, smród straszny. Wstałem jakoś, otworzyłem okno czekając aż ten smród ucieknie. Uff! Udało się, jest spoko, da się normalnie spać dalej.. Wszystko jest cacy, o 6 już gotowy do pracy wsiadam do samochodu, dojeżdżam, wszystko jest ok, już zadowolony że nocny problem jest tylko niemiłym wspomnieniem, że nie będzie mnie prześladował uspokoiłem się(a bo takie podkołderniki jadowite akurat zawsze kończyły się sraką). Nie spodziewałem się, że najgorsze przyjdzie w pracy, w okolicach godziny 12. Akurat obrobiłem się na tyle aby zrobić sobie parę minut przerwy, szczęściem że atak nastąpił właśnie na przerwie, zdradziecko, niespodziewanie. Mój własny organizm paskudnie mnie oszukał, innymi słowy puściłem bąka, sk🤬iel był tak zajebiście ostro śmierdzący, że aż wyj🤬em z busa, nie szło wytrzymać, w samochodzie jebie, za dupą smród się ciągnie, nagle zachciało mi się srać, do najbliższej stacji paliwowej jakieś 3 minuty drogi, czuję że potwór który chce wyjść z jaskini jest centralnie na progu, wpadam do auta, otwieram szyby na szeroko i gazu. Myślałem że nie dowiozę sk🤬iela, ale się udało. Wpadam na stację, zap🤬lam do kibla, spodnie w dół i siadam na tronie, myślę sobie uff, udało się. Potwór wygramolił się, został zrzucony, jeden, drugi trzeci szambonurek, czuję wyraźną ulgę. samopoczucie się poprawia, ale niestety tak wspaniałej czynności jak stawianie kloca towarzyszyły gromkie upuszczania gazu, który szczypał w oczy. C🤬j, ulżyłem sobie, wycieram dupsko, myje ręce wychodzę. I tu moje zdz🤬ko, nikogo z personelu na stacji nie ma, drzwi wejściowe otwarte na szeroko. Myślę sobie, co jest? No c🤬j, wychodzę, a Ci z obsługi stoją i patrzą się na mnie dziwnie... Nie mogąc spojrzeć im w oczy, szybkimi krokami powędrowałem do auta. Nie mam zamiaru już nigdy odwiedzać tej stacji. Zbyt wielki przypał.

Nie było bo własne
Cyganka w McDonald's
Winacz • 2013-12-08, 19:43
Witam drodzy Sadole. Mój 1 temat bla bla.
Do rzeczy. Przedwczoraj siedzę Sobie w McDonald's i wp🤬lam jak to w McDonald's. Siedzę przy oknie i patrze a do środka wchodzi cyganka z dzieckiem na rękach i drugą 11 letnią córką (mniej więcej), myśle Sobie - kłopoty. Dalej wp🤬lam, miałem zamówione tam Mc Deal czy coś takiego, że 2 hamburgery cola i frytki. Podchodzi do mnie ta stara cyganka (żeby nie nazwać tego gównem) no i mi p🤬li, że chleba nie ma itd. jako, że nie znosze tego syfu to nie zwracam uwagi - dobra poszła. Gdzieś po kilkunastu sekundach podchodzi ta córka 11 letnia gdzieś i też coś tam p🤬li - powiedziałem "NIE" i wp🤬lam dalej. Nagle ta mała suka jeb mi łapczywie hamburgera zaj🤬a.
Spojrzałem na nią, patrzę się a ta k🤬a się jeszcze uśmiecha jakby koc sprzedała dziadkowi za 200% ceny. Ja tak właściwie nie wiedziałem co mam zrobić, wiecie jak to jest. Człowiek normalny wie, że jak ma tacke, talerz, miske itd to wie, że nikt mu tego nie zajebie, a ta mała to zrobiła. Nie wiedziałem czy mam ją gonić, czy c🤬j wie. Nagle jak rycerz na białym koniu za nią pojawił się ochroniarz i dokładnie w momencie jak to małe gówno chciało sp🤬olić tak ochroniarz chwycił ją za szmaty. Ta zaczęła beczeć, ten, że policja, ja w sumie nic nie powiedziałem, nawet nie wstałem bo po co. Nagle to małe gówno zaczyna wołać to tą starą, a ta zaczęła sp🤬alać i zostawiła Swoje dziecko. W końcu ta mała cyganka położyła gdzieś tam tego hamburgera (nie, nie zjadłbym bo miała to w Swoich gównianych łapach) - ochroniarz to wyp🤬olił do kosza, również wyp🤬olił ją tak dość porządnie, że o mało się nie wyj🤬a za drzwi. Mi nowego przyniósł i nawet obyło się bez ofiar.

I teraz moja wielka prośba.
NIE SPONSORUJCIE CYGANÓW TURKÓW I INNEGO SYFU.
Nie chodźcie do turka na kebaba, k🤬a proszę Was. Jak cyganka chce drobne to choćbyście mieli je wyj🤬 do jeziora to jej nie dawajcie - już lepiej osiedlowego miłego żula wspomóżcie.
Mamy tą zaletę, że w Polsce jest niski socjał i mamy okazje żeby wyplenić ten cały syf z Polski.
Powiększone frytki
Pawian • 2010-11-14, 16:36
Przychodzi koleś do Mc Donalda i zamawia zestaw.
- Czy chce Pan powiększone frytki? - pyta sprzedawczyni.
- Powiększone frytki?! To można tak?
- Oczywiście - odpowiada z politowaniem babeczka.
- Rewelacja, to ja poproszę te powiększone frytki.
Po chwili koleś dostaje zestaw z frytkami. Podnosi jedną z nich, ogląda pod światło badawczym wzrokiem i oznajmia z kamienną twarzą:
- Przepraszam ja zamawiałem powiększone frytki...
- No tak, to są powiększone...
- Nie, ta frytka jest normalna...
- No tak, bo powiększone, to chodzi o to, że one nie są większe, tylko ma Pan ich więcej...
- Proszę Pani, czy jakby chciała sobie Pani cycki powiększyć, to by sobie Pani dorobiła trzeciego?